Dlaczego nauka kolejnych języków obcych jest coraz prostsza?

Zacznijmy od początku: pierwszym językiem, jakiego się uczymy, jest... nasz język ojczysty*. Nazwijmy go językiem A. Nauczenie się go jest szalenie trudną rzeczą, ponieważ musimy skojarzyć, że zbiory dźwięków określają przedmioty, czynności i odczucia, a nawet relacje między nimi. Otoczenie nie może nam tego wyjaśnić (no bo jak? mówiąc o tym?), więc musimy sobie z tym wszystkim poradzić w sposób naturalny. ideas

Języka A uczymy się metodą naturalną, czyli poprzez przebywanie w środowisku, dla którego jest to język rodzimy. Wchłaniamy go, nie ucząc się gramatyki, fonetyki i innych „-yk”. Proces jest bardzo skomplikowany, na szczęście praktycznie każde dziecko opanowuje swój rodzimy język.

glowa z myslami

Copyright © by Nika Fronc-Iniewicz, 2009. All rights reserved.

Nauczyliśmy się pierwszego języka, języka rodzimego. Przestaje być dla nas obcy. Ba, zapominamy, że był obcy. Hurra! Teraz sięgamy po drugi język (nazwijmy go językiem B**), mówimy o nim popularnie język obcy i usiłujemy się go uczyć. Jeśli nie mieliśmy szczęścia i nie uczono go nas w dzieciństwie również metodą naturalną, musimy nauczyć się go już w inny sposób. I tu zaczynają się schody.

Ucząc się języka A, nie wiedząc, że są inne języki***, błędnie utożsamiamy pojęcie języka z naszym językiem rodzimym. Następnie zabieramy się za język B i stajemy wobec różnic i podobieństw, jakie istnieją między tymi językami. Prawda jest taka, że uczymy się wtedy nie tylko języka B (powiedzmy angielskiego lub jakiegokolwiek innego), ale też układamy sobie w mózgu, co jest specyficzne dla języka angielskiego, a co specyficzne dla polskiego, co jest wspólne, co zupełnie inne. Mózg dokonuje wielu porównań i zestawień.

Ale to jeszcze nie koniec – powinniśmy też zacząć oddzielać istotę języka i pojęć od ich nazwania. Ten proces bywa bardzo trudny. Wiele osób przy nauce języka B stara się unikać procesu oddzielania języka od pojęć. Tymczasem, choć pracochłonny, szalenie ułatwia on naukę kolejnych języków. Jeśli go choć nie zapoczątkujemy przy nauce języka B, będziemy zbytecznie trudzić się przy nauce języków C, D itd., podczas gdy moglibyśmy się ich nauczyć prościej i szybciej.

Wiele osób tak mordowało się z nauką języka B, że nie mogą sobie wyobrazić, że mogłyby podjąć ten trud jeszcze raz i nauczyć się kolejnego języka. „To nie dla mnie, niech najpierw nauczę się płynnie mówić po angielsku”, „Jak zacznę się uczyć kolejnego języka obcego, to zapomnę angielskiego (francuskiego, niemieckiego etc.)”. Tymczasem trud, jaki włożymy w naukę języka C, będzie mniejszy niż trud włożony w naukę języka B. Mało tego – języka D będzie nam się jeszcze łatwiej nauczyć****. I tu dochodzimy do naszego pytania początkowego: dlaczego tak jest?

Często uważa się, że ludzie, którzy znają kilka języków obcych, to ludzie szczególnie uzdolnieni, obdarzeni talentem, jakiego inni nie mają. Poza wyjątkami – najczęściej wcale tak nie jest! To po prostu ludzie, którzy korzystają z prawidłowości, że przy poznawaniu każdego kolejnego języka wykorzystujemy wiedzę i umiejętności, jakie zdobyliśmy przy nauce poprzednich. Dlatego nauka kolejnych języków jest coraz łatwiejsza. Uważam, że jak praktycznie każdy może nauczyć się języka obcego, tak nie ma przeszkód, by nauczył się kolejnych języków obcych! Kwestią zasadniczą jest tylko, by mądrze się ich uczyć i uruchamiać wszystkie poziomy kojarzenia, jakie możemy uruchomić.

 

Porady praktyczne

Po pierwsze: dobrze poznać język ojczysty! Potem wypracować sobie jak najwięcej strategii, którymi posługujemy się przy nauce języka B (pierwszego obcego). Następnie podczas nauki języka C korzystać z nich, rozwijać kolejne, modernizować poprzednie. To tylko pozornie więcej pracy – w rzeczywistości te zabiegi ułatwiają i uprzyjemniają naukę języka B, C i kolejnego języka.

Po drugie: skoro zapoczątkowany przy nauce języka B proces oddzielania języka od pojęć zdołaliśmy już rozwinąć (prawdopodobnie dużo bardziej niż inne osoby uczące się języka B), będzie nam łatwiej przyswajać sobie kolejne języki. Jeśli oddzielimy to, co jest zasadą, treścią pojęć, od tego, co jest strukturą nazywającą te pojęcia, jest nam dużo łatwiej godzić się z tym, wchłaniać i używać struktur zupełnie innych niż nasze rodzime. 
Po prostu wtedy nie ma w nas sprzeciwu, np. wobec tego, że w którymś języku rzeczowniki mają deklinacje albo że w innym istnieje wiele czasów przeszłych, albo że w jakimś języku są dwa czasowniki na określenie „być”, jeden opisujący czasowe bycie, drugi trwałe, albo że istnieją tryby, których używamy, gdy nie wiemy, czy dana czynność się wydarzyła, wydarzy, ale wiemy, że komuś na niej zależy, czy też że bardzo się jej boi. Dla osoby uczącej się języka B przeważnie (nie zawsze, są osoby naprawdę ciekawe języków obcych i chłonące te różnice bez większych sprzeciwów) te inności stanowią nieco trudniejszy stopień wspinaczki, jak trawers po linie na dużej ekspozycji terenu. Przy dużym stopniu oddzielenia struktury języków od istoty pojęć po prostu odnotowujemy: „aaaa, dobra, kumam, w tym języku tak widzą rzeczywistość”, i zaczynamy od razu go używać; mózg nie blokuje się na etapie sprzeciwu wobec „dziwnej” (z naszego punktu widzenia) struktury danego języka obcego.

Po trzecie: języki różnią się między sobą, zwłaszcza języki pochodzące z innych rodzin. Ale mają też wiele wspólnego. To, co wspólne, zmniejsza nam czas i wysiłek uczenia się. Wystarczy zanotować w mózgu „o, we francuskim podobnie jak w rosyjskim, też mówią do obcych przez wy” albo inne tego typu robocze zasady ułatwiające mózgowi przyswojenie danej struktury języka.

Dlatego każdego kolejnego języka uczymy się łatwiej.   

Niestety połapanie się w możliwych pułapkach i unikanie interferencji zajmuje nam dużo więcej czasu i wysiłku.
 Ale to już całkiem inna historia.

---------------- 

* To ciekawe, że po polsku mówimy o języku ojczystym, czyli pochodzącym od ojca. W innych językach mówi się – co jest znacznie logiczniejsze – o języku macierzystym. Zazwyczaj to przede wszystkim matka uczy dziecko mówić, choć oczywiście uczymy się naszego pierwszego języka poprzez przebywanie w środowisku, które nim mówi.


** Często zapominamy o tym, że znamy od dzieciństwa jeden język; wraz z językiem obcym, którego się nauczyliśmy w szkole czy w inny sposób, to już są dwa języki. Lekceważymy, niesłusznie, umiejętność mówienia po polsku.
 Poza tym – to trudny język!

*** Dzieci wychowane od urodzenia w dwu- czy nawet trójjęzyczności zdają sobie z tego sprawę wcześniej.


**** Oczywiście są języki uznawane za trudniejsze, tych będziemy się uczyć z mozołem, nawet jeśli będą już kolejnym 6. czy 7. językiem, za jaki się zabierzemy. Ale to wynika z ich struktury – po prostu niektóre języki są trudniejsze od innych, niektóre nawet bardzo trudne.